czwartek, 2 kwietnia 2015

Moja włosowa historia.

Moja włosowa historia miała początki około 1,5 - 2 lat temu. Wówczas osoba, z którą się psiapsiółkuje była już włosomaniaczką. Pierwszego bloga, którego przeczytałam o włosowych sprawach był to blog Anwen, dokładnie ten post -> link. Od Pani Anwen wiele się nauczyłam, bardzo mi pomogła. Jednak zauważyłam, że niektóre blogi są jej kopią, kropa w kropę, naprawdę, aż mnie zamurowało. Z linku, który wam podesłałam wykorzystałam większość kosmetyków/wcierek, nie wykorzystałam jedynie olei, wtedy nie byłam jeszcze 'zaawansowana'. Wobec tego dla mnie było to takie odkrycie i chęć wypróbowania wszystkiego po kolei na swych kudełkach. (O recenzji na dane kosmetyki napiszę w innym poście). Przed włosomaniactwem moje włosy były w tragicznym stanie (nie dziwię się), gdyż katowałam je tylko szamponami z SLS, albo SLeS codziennie lub co dwa dni, prostownicą, lokownicą, jedynie brakowało farbowania (tego akurat nie robiłam jeszcze wtedy) i nawet nie wpadło mi do głowy jak bardzo negatywnie działają takie rzeczy na włosy. Jak wyglądały? Możecie śmiało sobie na to odpowiedzieć. ;)
Dla porównania zdjęcie:

Zdjęcie po lewej stronie robione ruski miesiąc (2 lata) temu (nie miałam zdj z tamtych czasów, więc wstawiłam na podobiznę zdjęcie z internetu o takim samym wyglądzie tylko innym kolorze i długości - do łopatek). Po prawej - zdjęcie robione 3-4 dni temu, mogą wydawać się tłuste, ze względu na niedomyty olej. Jest potworna różnica między tym co miałam a mam. Nawet w dotyku, poprzednie były szorstkie, rozdwojone wysokoporowce, suche, łamliwe (oczywiście ściełam je). Teraz mam gładziutkie, błyszczące, średnio-porowate, wzmocnione i nawilżone - tak, muszę je często nawilżać, ze względu na to, że swoją suchość zachowały. Jutro wstawię wam moją skromną kolekcję, trzymajcie się. ;*

Ps. Punkt 14 zrealizowany. ;3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz