Do mojej kolekcji kosmetyków dołączyły jak widać Kanechom, czyli maska nawilżająca, oczywiście półprodukty, a także w dwóch atomizerach (po lewej) woda brzozowa. Niestety oryginalnej buteleczki się pozbyłam, ale tutaj możecie o niej poczytać. W drugiej zaś mam tak bardzo promowany i powszechnie stosowany Jantar - odżywkę do skóry głowy i włosów, chociaż dla mnie to nadal wcierka. ;)
Kanechom Aloe Vera, była pierwszą maską, która przykuła mój wzrok. Ze względu na moje suche włosy wzięłam ją na wypróbowanie. Kupiłam ją za około 16 zł/1000g w Auchan (podobna cena jest również w innych większych supermarketach). Od razu gdy przyjechałam z tą maską z zakupów wypróbowałam ją. Powiem szczerze, że włosy po niej są mięcciutttkieee aż chce się pomacać, przede wszystkim nawilżone, to duży plus. Nie pasował mi w niej jedynie zapach, dosyć chemiczny...
Woda brzozowa, której jeszcze nie stosowałam, aczkolwiek zdam relację jeszcze. ;)
Wcierka Jantar - Gości i gościć będzie w mojej łazience praktycznie od zawsze. Posiada wiele pozytywnych opinii, w szczególności zawsze pomaga/ł mi na porost włosów. Po nim włosy rosną mi jak na drożdżach. ;)
Spirulina. Algi morskie. Ma odrzucający zapach, wręcz śmierdzi, ale za to świetnie nawilża włosy jak i skórę twarzy. Akurat mieszałam ten proszek koloru zgniłej zieleni wraz z jogurtem (ze względu na cynk), nałożyłam tym razem na twarz. Efekt jest nieziemski, przebije każdy krem nawilżający do twarzy. ;)
Wyciąg z aloesu; koncentrat zatężony 10X. Fenomenalnie pełni rolę nawilżacza do włosów jak i twarzy. Warto dodać kilka kropel do szamponu/odżywki/maski. Efekty są wyczuwalne.
Potrójny kwas hialuronowy 1.5% głównie kupiłam go na twarz. Jeszcze nie zdążyłam użyć, zobaczymy jak to będzie ;)
Pozdrawiam ;))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz